Fragmenty rozmowy z Tomkiem Grande – założycielem DIAMANTE

0
Fragmenty rozmowy z Tomkiem Grande założycielem DIAMANTE

Polska marka odzieżowa założona przez młodych ludzi dla młodych ludzi. Zaczynali od skromnego budżetu, są bardzo dobrze kojarzeni w środowisku, bo z niego się wywodzą i to obecnie jedna z najpopularniejszych marek na rynku.

Marka została powołana do życia w 2009 roku i jest inspirowana głównie hip-hopem i uliczną modą. Nie brakuje jednak mini kolekcji inspirowanych konkretnymi zespołami, filmami czy celebrytami.

Z właścicielem firmy Tomkiem Grande rozmawiał Marcin Osman.

T: Cześć Marcin! Co tam?

M: Caaały twój! Słuchałem twojego 5 minutowego wstępu i nie zrozumiałem ani słowa! Zabawne, że nie zrozumiałem połowy słów, które wymieniałeś. ;) To pokazuje wielokulturowość między nami. Jesteśmy z zupełnie różnych światów, ale jak widać nie przeszkadza nam się to kolegować. Koszulki z blantami to wiesz, nie do końca moje klimaty. 

T: Moje też nie. 

M: Ale masz doświadczenie w noszeniu nie?

T: No tak doświadczenie mam. :)

M: Właśnie! Ja zerowe!

T: Ale, od kiedy mam dziecko, to już nie chodzę. Wiesz mam takiego kumpla, właściwie jednego kontrahenta, jednego z największych sklepów w Polsce i on jest w okolicach 40-stki i swoje dzieciaki do przedszkola zaprowadza w koszulce z ogromnym liściem. Na niego to dopiero patrzą dziwnie! Unikam sytuacji, kiedy ktoś ocenia mnie po okładce, stronie od sytuacji, które mogą wywołać kilka dziwnych pytań. ;) Nie ma co się w tym wieku z takim przekazem nosić.

M: Wiele osób mnie pyta o co chodzi z tymi ciuchami Diamante. Pytają czy to moja firma haha. I jak to się stało, że z chłopca w garniturach nagle przemieniłem się, potocznie mówiąc, w luzaka w diamencie. 

T: Proste! No jak to się stało, że chodzisz w ciuchach Diamante. Zajarałem się twoimi filmami w Internecie. Wiele z nich dużo mnie nauczyło i dzięki nim mogę zarabiać spoko kasę. Napisałem do Ciebie, że jesteś z*jebisty i się zakolegowaliśmy. Po prostu. ;)

M: Tak jest pamiętam to! Odpisałem Ci wtedy, że wielkie dzięki i jak mogę kupić twoje produkty. Odpisałeś żebym niczym się nie martwił. Jeden czy dwa dni później dostałem wielką pakę od Diamante i ubrałem dzięki niej całe biuro!

T: Wymieniłeś się ze mną na książki i każdy zadowolony. O to właśnie chodzi! Warto się kolegować i wszystkim to polecam. Często dostaje wiadomości „Jak to się stało, że ty znasz tych raperów albo tych ludzi...” itd. No tak to się stało, że po prostu napisałem do nich, za czasów MySpace, bo to jeszcze taka prehistoria, pisałem do tych raperów i innych celebrytów i pyk! Największe ryzyko to, że mogli mi nie odpisać. 

M: Dostaję sporo zapytań od agencji czy będę „influencerem” jakiejś kampanii. Skąd to się wzięło? Nigdy tego nie szukałem. Robiłem swoje i sami mnie znaleźli. Najczęściej chodzi o banki...

T: No to grube przelewy!

M: No wiesz... do tej pory żadna moja wycena nie przeszła ich wyceny! ;) Te firmy zajmują się pośrednictwem i nie są w stanie dać stawek, które im proponuję. To też pokazało mi jakie te stawki są na rynku. Są mizernie małe. Wychodzi na to, że influencerzy z milionowymi zasięgami zrobią pewne rzeczy taniej niż ja! Jako przedsiębiorca nie mam czasu na pracę za półdarmo.

T: My jako marka odzieżowa, kiedyś pisaliśmy do takich agencji współpracujących z influencerami. No i wiadomo z góry ustalony jest cennik. Jak zobaczyłem stawki topowych youtuberów czy influencerów to za jeden post na Instagramie zażądali 8 tyś. złotych! Dla mnie to była wariacka propozycja, nie jestem Coca Colą! Osobiście uważam, że i tak jedna wrzutka nawet za 8 kawałków nawet największego kozaka, niewiele wpłynie na sprzedaż w moim biznesie.

M: Jeśli widzisz zdjęcie, np. jakichś topowych aktorów. Na Instagramie, najczęściej są to kobiety. To, jeżeli ona udaje, że czyta książkę na plaży i to jest jedyne miejsce ekspozycji twojego produktu i to kosztuje między 2 a 2,5 tysiąca. Według mnie kasa w błoto! Jestem pewien, że to generuje sprzedaż bliską zera. Gdyby ten celebryta faktycznie tę książkę pokazywał przez tydzień, coś o niej powiedział, pojawiła się w kilku lifestylowych postach, aby przekonać ludzi to tego, że on to naprawdę czyta i uważa to za wartościowe – dla mnie dopiero takie działanie ma sens. 

T: Chyba Robert Gryn zrobił dla Ciebie coś takiego nie?

M: Właśnie! I to jest przykład kolegowania się. Nic mu za to nie zapłaciłem. Szczerze bardzo mnie zaskoczył, bo sam z siebie nagrał odcinek o mojej książce i czyta ją na głos! 

T: Jeżeli ktoś taki mówi, że ta książka zmieniła jego życie to jest to bardzo wiarygodne! Nie zapominajmy, że jest na liście najbogatszych Forbes. 

M: Tak i ludzie za tym idą! Tylko jeżeli on by tego nie używał i tylko wstawił post „Hej! Fajna książka.” To to w ogóle nie działa. Jedyne co zrobiłem z nim, z mojej inicjatywy to zadbałem, aby miał te książki. Zadbałem o relację i umożliwiłem ekspozycję na konferencji, która dla niego była ważna itd. Nasza relacja i praca nad nią trwała 2 lata, zanim zobaczyłem jakikolwiek finansowy efekt. Teraz pytanie, kto jest w stanie poświęcić 2 lata życia na budowanie relacji bez tak naprawdę żadnej gwarancji, że to zadziała w jego przypadku. 

M: Miałem ostatnio mega telefon! Dzwoni do mnie jakiś ziom, którego kompletnie nie znam. Jednym tchem mówi „Cześć, robisz super robotę, słuchaj wiem, że wielu ludzi się do Ciebie zgłasza po kontakt do Roberta Gryna...” W tym momencie wymyśliłem sobie odpowiedź, że jemu też tego kontaktu nie dam. Jednak kontynuował. „Ale w moim przypadku jest zupełnie inaczej i mi BARDZO na tym zależy...” Ja dalej swoje, że nie mogę tego zrobić.

T: Już pewnie totalnie przestałeś słuchać haha co? Czekałeś tylko na ostatnią prośbę, żeby po raz ostatni powiedzieć nie!

M: „Gdybyś go tylko poprosił, żeby na mojego maila odpowiedział” – po raz kolejny odpowiadam: nie :) Koleś się rozłączył obrażony, ups.

Nagrałem 3 wideo o tym jak budowałem relacje z Robertem i tam każdy znajdzie instrukcje krok po kroku. Jest tylko jeden haczyk, mi to zajęło 2 lata.

T: Święta racja! Ludzie dzisiaj nie mają czasu. Wszystko chcą mieć natychmiast. Zgadzam się z tym, że obecnie największy problem 30-latków obecnie jest to, że wszystkiego potrzebują na już! Chcę już być surferem, chcę już podróżować po całym świecie, do tego do jutra jeszcze zdążyć się nauczyć hiszpańskiego itd. Wszystko to musi się stać jeszcze w tym roku. Efektem tego, jesteś tak zawalony wszystkimi swoimi zachciankami, że na niczym się nie skupiasz i nic Ci z tego nie wychodzi. Obwiniasz za to nieudany rok i z każdym kolejnym od nowa. Życie jest długie, można działać długoterminowo, według Twoich rekomendacji. :)

Cały zapis nagrania z rozmowy znajdziesz, śledząc @diamantewear w mediach społecznościowych! 

DIAMANTE:

strona sklepu

Instagram

YouTube

Facebook

Piona!

 

Komentarze do wpisu (0)

Kategorie blog
Chmura tagów
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium