Jak jedno zdarzenie może zmienić całe życie?!

0
Jak jedno zdarzenie może zmienić całe życie?!

Zobaczcie sami co przydarzyło się Marcinowi Osmanowi i jak wpłynęło to na powstanie i rozwój OSMpower.pl

Zapraszamy do lektury!

 

Jak jedno zdarzenie może zmienić całe życie?!

Już opowiadam :)

To co robię teraz zawodowo integralnie łączy się z tym, że pracuję po angielsku (pozyskiwanie amerykańskich licencji na książki, które wydajemy w Polsce, wywiady z naszymi anglojęzycznymi autorami, misje biznesowe do USA i UK, a do tego TYSIĄCE @, dzięki którym nasza oferta książek OSMpower.pl jest tak niezwykła i bogata).

Jest to możliwe dzięki temu, że jestem biegły w mówię in english i to jest właśnie sedno tego posta. Jak to się stało, że nauczyłem się języka a jeszcze bardziej konkretnie ja kto się stało, że uczyłem się go BEZ żadnego wyzwania w zakresie „motywacji” czy „jak znaleźć czas aby nauczyć się angielskiego”.

Gdy byłem dzieciakiem odkryłem wędkarstwo, które bardzo szybko stało się moją pasją (a raczej fanatyczną obsesją ;)  (Tak, oglądałem „Fanatyk” więc już mi nie podsyłajcie do tego linków ;) ).

Gdy miałem 12-14 lat zobaczyłem, że pod moim domem pojawiają się autokary, z których wysiadają wędkarze, załadowani wędkami i sprzętem za miliony i łowią przez pół dnia ryby, następnie wsiadają do tego autokaru jadą dalej a na ich miejsce wysiadają łowić ryby kolejni wędkarze.

Okazało się, że ku mojemu ogromnemu zdziwieniu tuż pod moim oknem odbywają się  (w Dunajcu) „Mistrzostwa Świata w Wędkarstwie Muchowym” (łowienie pstrągów na imitację owadów) i do mojej wiochy przylecieli najlepsi zawodnicy z całego świata (od Hiszpanii, USA po Nową Zelandię).

Jak się zapewne domyślacie spędziłem całe te 3 dni właśnie nad rzeką, ale nie jako bierny widz, ale… pomocnik sędziego. Każda para wędkarzy miała przydzielonego 1 sędziego, który notował złowione ryby (ich długość) i dbał o to aby wszystko było zgodnie z przepisami itd. Zagadałem do niego i okazało się, że nie mówi po angielsku, więc zapytałem czy chce abym pomógł mu w komunikacji z jego podopiecznymi. Wtedy już potrafiłem co nieco "in inglisz" więc byłem mu niezwykle pomocny.

Pamiętam, że za moją pomoc otrzymałem od niego na koniec czekoladę ALE to doświadczenie dało mi coś o wiele bardziej CENNEGO na laaata!!!!

DOŚWIADCZYŁEM w sposób PRAKTYCZNY do czego może mi się przydać angielski! Do pozyskiwania wiedzy, doświadczeń i kontaktów w zakresie mojej pasji (dowiedziałem się jakich przynęt używa zawodnik z Hiszpanii, a jakich gość z Meksyku itd). I od tego momentu było dla mnie oczywiste, że nauczę się szybko angielskiego w celu MÓWIENIA (a nie gramatycznego wypełniania kartkówek w szkole). I tak też się stało.

Z ciekawostek dodam Wam, że odkopałem dzisiaj przypadkiem w jednym z moich pudełek, przynętę jaką dostałem od jednego z zawodników Jari Tuiskunen’a z Finlandii, z jego autografem, którą mam do dzisiaj (stąd ten post)! :D

A piszę o tym wszystkim do każdego z Was, kto może mieć opory przed tym, czy warto uczyć się minimum jednego języka obcego. Od umiejętności zapytania „na co złowił pan tego pstrąga” po kompetencje negocjacji międzynarodowych kontraktów po swobodne podróżowania po świecie z luzem i bez kompleksów ;)

 

Komentarze do wpisu (0)

Kategorie blog
Chmura tagów
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium