
Co czyta… korektorka tekstów – Ewa Popielarz?
Ewa Popielarz – od 2006 roku jako redaktorka i korektorka zmienia teksty na lepsze. Współpracuje z wydawcami beletrystyki, poradników i gier planszowych, ale także z self-publisherami. Stworzyła kurs online pod nazwą Akademia korekty tekstu, na którym uczy od podstaw, jak zostać korektorem i sprawić, by czytanie stało się sposobem na życie. Wiedzą i doświadczeniem dzieli się także w mediach społecznościowych, na webinarach, na blogu i w podcaście Po drugiej stronie książki. Prywatnie żona i mama czwórki dzieci, od lat próbująca znaleźć sposób na wydłużenie doby. https://ewapopielarz.pl
1. Jaki rodzaj książek czytasz najczęściej?
Jeśli miałabym odpowiedzieć zupełnie szczerze, wskazałabym na książki „zawodowe”, czyli te, które redaguję w pracy. Ich tematyka i gatunki są przeróżne. Przerobiłam już chyba wszystkie istniejące, może z wyjątkiem horrorów, chociaż kiedyś było blisko.
W wolnym czasie wybieram najczęściej współczesną beletrystykę – nie selekcjonuję książek według gatunków, w każdym znajdzie się dobry tytuł, więc nie chcę się ograniczać narzuconymi z góry preferencjami. W moich wyborach co prawda więcej jest thrillerów niż książek fantasy czy więcej obyczajówek niż romansów, ale to nie znaczy, że tych drugich nigdy nie czytam.
Lubię też audiobooki, ale w tym przypadku trudniej jest mi się skupić na fabule, więc na słuchawki wrzucam zazwyczaj dokumenty, reportaże i książki „rozwojowe”.
2. Co aktualnie czytasz?
Na papierze: „Babel” Gastona Dorrena. Tę książkę czytam w ramach założonego przeze mnie klubu #12na12, w którym w 2022 roku co miesiąc poznajemy książkę z innego gatunku. Jest to opowieść o 20 najpowszechniej używanych językach świata. Nie każdemu przypadnie do gustu, bo autor sporo miejsca poświęca zagadnieniom czysto językowym, ale przeplata je lżejszymi partiami, z dużą dozą poczucia humoru. Z każdą kolejną stroną przekonuję się, że język polski wcale nie jest taki trudny. Bywa gorzej.
Zawsze mam na tapecie też jakąś beletrystykę. Tym razem jest to „Nasz ostatni dzień” Adama Silvery – młodzieżówka. Wspominałam, że nie dobieram książek według gatunków, a to najlepszy przykład, bo już od dawna nie mogę się nazywać „młodzieżą”. Zachęcił mnie pomysł na fabułę (świat, w którym w dniu swojej śmierci otrzymujesz wiadomość, że koniec nastąpi właśnie dziś) i… skrajne opinie w sieci. Na razie czuję, że nie będzie to książka mojego życia, ale jeszcze nie przesądzam sprawy.
Na słuchawkach mam z kolei „Wybór” – zapis rozmów Anne Applebaum z Donaldem Tuskiem. Przerażająco aktualne, wręcz prorocze, jeśli wziąć pod uwagę to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą.
3. Papier, e-book czy audio – ulubiona forma.
Z tej listy skreślam wyłącznie e-booki. Nie przekonałam się jeszcze do czytnika, ale nie mówię „nie” – może kiedyś to się zmieni. Na razie korzystam z faktu, że mam w domu wciąż kilka pustych ścian na biblioteczki, i czytam głównie książki papierowe. Oczywiście w połączeniu z audiobookami, które z kolei umilają mi układanie ubrań w szafach czy inne nudne prace domowe.
4. Czytasz na ilość czy na jakość?
Etap w moim życiu, kiedy liczyłam przeczytane książki, już dawno się skończył. Co więcej – przestałam się zmuszać do kończenia lektury za wszelką cenę. Jeśli po 50–100 stronach książka mnie nie wciągnie, bez większego żalu odkładam ją na półkę.
5. Książki – gromadzisz, kolekcjonujesz, przekazujesz, wszystko Ci jedno, co się z nimi stanie?
Uwielbiam mieć książki. To mój jedyny nałóg, więc pozwalam sobie na niego bez wyrzutów sumienia. Często pożyczam swoje książki znajomym, czasem robię większe porządki i część tytułów przekazuję do bibliotek albo na jakieś akcje. Chociaż nie wszystkie się do tego nadają, szczególnie dziecięce. Moje dzieci są otoczone książkami od małego, więc weszły w ten świat zupełnie naturalnie. Niektóre ich ulubione tytuły kupowałam po kilka razy, bo były kompletnie zaczytane. Ale to dobrze – kiedy książki można znaleźć w każdym zakątku, to znaczy, że dom żyje.
6. Czy utrwalasz sobie jakoś materiał z książek? Powtórki, notatki?
W liceum i na studiach prowadziłam „Czytatnik”. Każda książka miała swoją stronę, a na niej oceny w różnych kategoriach, wybrane cytaty, krótką recenzję. Gdzieś jeszcze mam te zeszyty, ale teraz już ich nie uzupełniam.
O części książek piszę na moim firmowym koncie na Instagramie – czasem w formie postów, minirecenzji, cytatów, czasem tylko w relacji. To mi pozwala je „utrwalić”. Ale nie czuję takiej konieczności. W przypadku beletrystyki koncentruję się na samej przyjemności płynącej z czytania, a z książek biznesowych wyciągam to, co może mi się przydać, i idę dalej.
7. Książka, która wywarła na Tobie ogromne wrażenie.
Muszę się znów cofnąć do nastoletnich czasów, bo mam wrażenie, że to wtedy książki na mnie najbardziej oddziaływały. Chłonęłam na przykład wszystko, co dotyczyło II wojny światowej. Do dziś czasem wracam do takich lektur (polecam np. „Rzeczy osobiste” Karoliny Sulej albo „Królestwo za mgłą” Zofii Posmysz), ale z większą dozą ostrożności. Coraz trudniej mi się po nich otrząsnąć.
Wiele książek pozostawia we mnie jakiś ślad – albo czysto estetyczny, albo związany z pracą czy życiem prywatnym. Mocno przemawia do mnie chociażby Pressfield, którego często cytuję na moich kursach dla korektorów. „Netflix. To się nigdy nie uda” to książka, która pokazała mi, że nawet tworząc wielkie przedsięwzięcia, można zachować ludzkie podejście do pracowników i klientów. Z innej beczki – w ubiegłym roku wstrząsającą lekturą okazał się dla mnie tytuł „Jedyny samolot na niebie”. To historia zamachu na WTC opowiedziana niemal wyłącznie słowami świadków albo rodzin ofiar, z minimalnym tylko komentarzem narratora. Nie ma większego nośnika emocji niż ludzkie, żywe słowo.
Mogłabym tak długo wymieniać, bo naprawdę wiele książek zostawia po sobie jakieś wspomnienie. W końcu dlatego sięgamy po kolejne.
8. Książka, która zmieniła Twoje życie.
W ustach osoby, która zawodowo zajmuje się czytaniem, takie słowa zabrzmią jak herezja, ale – nie ma takiego tytułu. Może kiedyś powiem tak o książce, którą sama napiszę. Dziś wiem o niej tylko tyle, że na pewno to nie będzie beletrystyka.
9. Wymień trzech ulubionych autorów.
To jak zapytać matkę o to, które dziecko kocha najbardziej. Nie potrafię wymienić tylko trzech. Co więcej, przekonałam się już wielokrotnie, że nawet kilka dobrych tytułów nie świadczy jeszcze o tym, że będę się zachwycać wszystkimi książkami danego autora.
Lubię styl i filozofię biznesową wspomnianego już Pressfielda. Na półkach mam sporo tytułów Jeffreya Archera i Marka Krajewskiego. Kiedy trafia do mnie do korekty romans Kasi Bester, wiem, że to będzie bardzo przyjemna praca. Lubię kreskę i humor Tomasza Samojlika, który tworzy głównie komiksy dla dzieci (ale z podprogowym przekazem dla dorosłych). I znów mogłabym tak ciągnąć w nieskończoność. Postuluję więc zmianę pytania na: „Wymień 100 autorów, których lubisz”. Wrócę wtedy, żeby dokończyć tę listę :)
Pewnie czekasz na więcej? Koniecznie śledź naszego bloga!